środa, 24 października 2012

Obchody 70 rocznicy utworzenia KL Warschau w ocenie krytycznej


9 października 2012 r. odbyły się obchody 70 rocznicy utworzenia przez Niemcy obozu zagłady w Warszawie KL Warschau, powołanego rozkazem Himmlera dla likwidacji stolicy Polski w zakresie wymordowania mieszkańców i wyburzenia miasta zgodnie z planem Pabsta.  W tym dniu przy ulicy Bema - w kościele św. Stanisława Biskupa i Męczennika na Woli - odprawiona została msza święta koncelebrowana w intencji ofiar, wygłoszono przemówienia, a następnie w procesji udano się pod pomnik Męczenników KL Warschaw przy skwerze Alojzego Pawełka, gdzie poświęcono rocznicową tablicę memoratywną i zgromadzone tu przez Polaków kamienie stanowiące pomnik KL Warschau.
Uroczystość dotyczyła fundamentalnej dla trwania narodu - karty pamięci o zagładzie stolicy Polski – symbolu polskiej państwowości, natomiast uczczona została niezmiernie skromnie - niezauważona przez elity narodu i media.  Zamiast prezydenta Polski, Warszawy, przyszło kilku harcerzy.  Zamiast werbli,  fanfar i salw honorowych - było głuche milczenie kamieni...

Jedyne media

Z przykrością w Naszym Dzienniku - jedynym, który o uroczystości napisał – nie licząc naturalnie blogosfery – zmanipulowano obraz ofiarnych kamieni, które Polacy składają przy skwerze Alojzego Pawełka w odpowiedzi na apel śp. Sędzi  Marii Trzcińskiej.  Ta patriotyczna powinność, skłaniająca ludzi do mozolnego ich zwożenia często z odległych zakątków Polski – również z zagranicy - stała się nieważna dla pani redaktor Małgorzaty Rutkowskiej.  Ona z wysiłku ludzkiego zakpiła, prezentując nieaktualne zdjęcie sprzed kilku lat – z rozpoczęcia akcji , kiedy kamieni było niewiele.  Tymczasem tak jak mówiła śp. sędzia Maria Trzcińska - liczba tych kamieni równa jest już liczbie ofiar obozu i wynosi 200 tysięcy! 

W telewizji TV TRWAM - jako jedynej zajmującej się KL Warschau  – wyszło też nienajlepiej.  Tutaj winę  ponosi akurat prof. Wiesław Jan Wysocki z Uniwersytetu Stefana Wyszyńskiego. 

Pole profesorskiej konfrontacji

W programie TV Trwam „Polski Punkt Widzenia” prof. Wysocki docenił wysiłek śp. sędzi Trzcińskiej w przebiciu się ludobójstwa w KL Warschau  do świadomości publicznej - zaznaczył jednak, że jest również i książka Kopki – pracownika IPN (także w języku  niemieckim),  „która otwiera pola konfrontacji naukowej, ale to dobrze, że naukowcy badają i ścierają się interpretacje różnych dokumentów”.  I tu pozwolę wyrazić opinię, że profesor to jednak nie woźny i powinien wyrazić i własną opnię odnośnie osiągnięć Kopki i dlaczego ową książkę traktuje jako „dokument”, skoro jest ona interpretacją nie związaną merytorycznie z ustaleniami sędzi jako pracownika Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce i dowodami zbrodni w KL Warschau jakie tam zgromadziła. 

Z czym „konfrontować”, jeśli obóz z Kopkowej książki jest obozem fikcyjnym dla Żydów,  pomimo, że szef tego obozu Geibl zeznawał przed sądem o mordowaniu Polaków, a przyjęta przez Kopkę liczba ofiar nie posiada żadnego uzasadnienia.  I rzeczywiście dobrze by było, żeby naukowcy badali.  Problem tylko w tym, że książka Kopki nie zawiera żadnych nowych materiałów dowodowych za wyjątkiem nielicznych, jakie sędzia zgromadziła w śledztwie dotyczących KL warschau, a w zamian nie związane merytorycznie z tematem infantylne bajeczki Bartoszewskiego o dzielnych konspirujących dziewczętach, i polskim antysemityźmie, którego wyrazem miało być mordowanie Żydów przez żołnierzy Powstania Warszawskiego. 

Być może pan prof.  Wysocki – mówiąc o badaniu - miał w domyśle naukowców z dziedziny psychiatrii, ale wstyd przecież by było aby zajmowali się pracownikiem IPNu.  A wreszcie sprawa etyki profesorskiej, która książkę Kopki stawia niejako na równi z opracowaniem sędzi Trzcińskiej, nie zauważając chociażby sfałszowanej przez Kopkę mapy obozu.  A sprawa polska?  Nie nakazuje przypadkiem odnieść się profesorowi do kwintesencji książki kopkowej - przetłumaczonej również dla Niemców, że „nazistowski aparat terroru nie był w stanie realizować planu równoczesnej zagłady fizycznej dwóch narodów – Polaków i Żydów (...) odkładając tym samym na czas nieokreślony decyzję co do przyszłego losu Słowian, w tym Polaków.” (131) (sic!)
Obie strony mają swoje racje?

Cytuję za prof. Wysockim:  „Trzeba też dodać wielką konfrontację naukową dotyczącą tuneli w których według sędzi Trzcińskiej były komory gazowe (...) jest co do tego pewna kontrowersja i ta sprawa musi budzić dalsze pochylenie się badaczy, szukanie dalszych źródeł.  Obie strony mają swoje racje.”

Uściślijmy zatem owe „racje”.  Jedna strona udowadnia, że w obozie KL Warschau funkcjonowały komory gazowe w tunelu pod dworcem Warszawy Zachodniej.  Druga zaprzecza, a więc absurdem jest głoszenie, że obie strony mają „swoje racje”.  Tymczasem profesor znowu nie ma własnego zdania, pomimo, że nobilituje go do tego ranga profesora. 
Narzeka prof. Wysocki podobnie jak Kopka na brak świadków w odróżnieniu od innych obozów zagłady, ale jakoś dziwnie zapomina dodać, że wyjątkowo właśnie w tej komorze zachowały się do niedawna banie gazotwórcze i urządzenia nawiewowo-wentylacyjne.  A cóż z nimi się stało panie profesorze?  Pan nie pamięta?  Nie pamięta też profesor, że właśnie na terenie KL Warschau pracowała Komisja Ekshumacyjna zaraz po wojnie i chociaż jej prace zostały przerwane ze względu na to, że w tym obozie rozpoczęto dalszą ekstreminację Polaków, to jednak dokumentacja ta - chociaż nie obszerna - to jednak niepodważalna i wystarczająca zarówno do określenia funkcji tego obozu, jak też liczby jego ofiar -  chociażby na podstawie przepustowości zachowanych krematoriów.  Tego typu dokument jest dowodem o randze setek świadków. 

Zera się nie liczą?

Pan profesor mówi że zastane popioły ludzkie w ilości 22 ton., „pokazują skalę zbrodni”.  Brawo panie profesorze.  Można dorzucić jeszcze, że przewodnicząca Komisji Ekshumacyjnej, prowadząca prace w 1945 r. w KL Warschau,  porównała rzeczywistość dokumentowaną do Treblinki.  Poznajmy dla porównania metodę profesorską oceny skali zbrodni:  „Jedni jak pani Trzcińska mówią o 200 tysiącach, inni jak Kopka - 20 tysięcy.  Nie chodzi o zero, ta statystyka niezależnie od wymiaru jest przerażająca i tak”.   Profesor koncentruje naszą uwagę na zerze, ukrywając, że między przytoczonymi liczbami występuje jeszcze inna istotna dla sprawy różnica.  Otóż w przypadku 200 tysiącach sędzi - są to Polacy, a Kopkowe 20 tysięcy to Żydzi.

Na tym nie koniec jednak, bo profesor niejako podpowiada, która to liczba wzbudzać powinna raczej  zaufanie:  „Dziś wiemy, że problem wielkich liczb jest taką bolączką”.  Sięga – jako przykład - do KL Auschwitz, Pipera, nie omieszkając dorzucić propagandowo Bermana jako decydującego o 6 mln. i podaje  nam liczbę ofiar dla KL Auschwitz – „niespełna milion udokumentowanych” ofiar.

Pan profesor nie zauważa jednak, że liczba narzucona przez Bermana jest bliższa liczbie wynikającej z raportu rotmistrza Pileckiego niż współczesne „szacowanie”.  Nie zauważa też, że nie wystąpiły teraz na świecie żadne przesłanki - za wyjątkiem politycznych - do przeliczania i zaniżania liczby ofiar zbrodni niemieckich i że owa tendencja jest powszechna i ma na celu poprawienie twarzy niemieckiej dla spraw dominacyjnych i roszczeniowych.  Powinien też pan profesor poczytać prof.Finkelsteina, aby lepiej zrozumieć przymykanie oczu na wykluczenie z holokaustu tych biednych Żydów, którzy szli bez ewidencji prosto z rampy do gazu.  Opisał to bardzo szczegółowo wspomniany już rotmistrz Pilecki, a ostatnie ofiary KL Auschwitz mówiły o tym w Radio Maryja i złożyły protest przeciwko zaniżaniu ofiar KL Auschwitz na Jasnej Górze u Matki.

Komu pan służy panie profesorze?  Polską racją stanu nie jest zaniżanie zbrodni niemieckich, a zwłaszcza w programie „Polski Punkt Widzenia”.
**   **   **
Zabrakło sędzi niezłomnej śp. Marii Trzcińskiej, która przez trzydzieści lat w tajemnicy przed społeczeństwem i wbrew ludowych możnowładców, wydobywawa prawdę niejako z nicości o Warszawie jako stolicy jedynej w Europie, w  której Niemcy założyli fabrykę śmierci KL Warschau.  Ostatnie swe lata poświęciła przekazywaniu tej prawdy na antenie Radia Maryja i telewizji Trwam.  I oto w tym miejscu pojawia się profesor, który zasłynął  na Uniwersytecie Stefana Wyszyńskiego 15 maja 2009 r. - potraktowaniem sędzi tak jak sztubaka.  Stało się to na sympozjum poświęconym obozowi., kiedy przerywając jej referat wiodący, pod pretekstem przekroczenia dozwolonego czasu - nie uwzględnił faktu, że prof. Bender zrezygnował z wygłoszenia własnego referatu, aby sędzia dysponowała czasem wydłużonym.

Widząc profesora w telewizji Trwam sądziłem, że będzie chciał zrehabilitować się, tymczasem temat dla prof. Wysockiego okazał się „trudny”, a redaktor prowadzący był na tyle  nieprzygotowany, że nie zadał  ani jednego podchwytliwego pytania dla wydobycia prawdy o niemieckim obozie zagłady w centrum Warszawy - KL Warschau.

 
 Fotografia z Naszego Dziennika
Rzeczywista ilość kamieni


 
Więcej fotografii z obchodów 70 Rocznicy KL Warschau: http://solidarni2010.pl/11199-9102012nbspnbspmija-70-rocznica-utworzenia-kl-warschau.html?PHPSESSID=a7e4cbbf5521ce4b240e0e78dd5d335f

Przypisy:

1.       Artykół w Naszym Dzienniku: http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/11887,upamietnia-ofiary-kl-warschau.html
2.       Wystąpienie prf. W. J. Wysockiego w telewizji Trwam: http://www.youtube.com/watch?v=kgTTkaAlfB8&feature=player_embedded
4.       Komory gazowe w KL Warschau – prof. Włodzimierz W. Bojarski:  http://kl-warschau.blogspot.ca/2009/06/komory-gazowe-w-konzentrationslager.html
5.       Dowody ludobójstwa w Kozentrationslager Warschau – najważniejsze dokumenty: http://kl-warschau.blogspot.ca/search?updated-max=2009-02-18T19:56:00-08:00&max-results=1
6.       Dowody ludobójstwa w KL Warschau – ekshumacje: http://kl-warschau.blogspot.ca/search?updated-max=2009-03-17T20:39:00-07:00&max-results=1

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz