sobota, 10 sierpnia 2013

KL Warschau – warsztat naukowy profesora Kopki

W każdej zbrodni - wojennej czy pospolitej - można wyróżnić kilka etapów, takich jak: zamiar, przygotowanie, realizacja i zacieranie śladów zbrodni.  A zatem fałszowanie historii – związane z zacieraniem śladów -  jest współudziałem w zbrodni – ciążącym zawsze spowrotem ku zbrodni, jeśli nie została ona ukarana i napiętnowana. Odpowiednio - udziałem - jest również publikowanie fałszywych historycznie treści.

Tymczasem w portalu „wPolityce.pl, a następnie w „Rebelija.pl” pojawił się artykuł pt. „Likwidacja warszawskiego getta i powstanie KL Warschau” (3), autorstwa dr Bogumiła Kopki – profesora Politechniki Warszawskiej.  Autor zajmuje się w nim głównie  przedmową napisaną przez dr.  Andrzeja Żbikowskiego do raportu Stroopa - „Żydowska dzielnica w Warszawie już nie istnieje (1)” – wydanego w 2009 r. przez Instytut Pamięci Narodowej wspólnie z Żydowskim Instytutem Historycznym w 70 rocznicę likwidacji Getta Warszawskiego.

Intencją Bogumiła Kopki było złagodzenie rozbieżności merytorycznych, pomiędzy treścią w jego książce „Konzentrationslager Warschau” z 2007 r., a wstępem Żbikowskiego do raportu Stroopa - wydanym dwa lata później.  Tymczasem, ów zamiar spowodował jedynie skompromitowanie prof. Żbikowskiego – poprzez naprowadzenie na rozbieżności pomiędzy przytaczaną przez niego treścią niemieckiego rozkazu Himlera a orginałem, a jednocześnie ośmieszenie samego Kopki, poprzez odsłonięcie jego „naukowego” kanonu.
Fałszerstwo u źródła

Pan Kopka stwierdza, że prof. Żbikowski w przedmowie do raportu wielokrotnie przytacza rozkazy niemieckich nazistów mówiące o konieczności przeniesienia z getta na Lubelszczyznę zakładów i załóg, tymczasem „przytoczony” jest właściwie fragment jednego rozkazu, a dwa inne omówione są w okrojonej formie. 
Z wstępu Żbikowskiego dowiadujemy sie zatem, że w styczniu 1943 r.:  „Himler zdecydował się przenieść na Lubelszczyznę wszystkie zakłady zbrojeniowe działające w getcie” (1. 12).   Jest więc czytelnikowi  przedłożony zamiar Himlera dotyczący przeniesienia zakładów, ale już z pominięciem wcześniejszego rozkazu Himlera z 9 października 1942 r. dotyczącego zatrudnionych tam Żydów:  „Wydałem rozkazy aby wszyscy tak zwani pracownicy zbrojeniowi (...) zostali zgrupowani w najbliżej znajdujących się obozach koncentracyjnych, tzn. w Warszawie, Lublinie ” (2. 134).  Ten pominięty przez autora rozkaz jest ważny również dla KL Warschau, ponieważ w nim jako w niemieckim dokumencie wojennym – po raz pierwszy pojawia się informacja o jego istnieniu.

Profesor Żbikowski omawia inny rozkaz Himlera: „osobnym rozkazem z 11 czerwca 1943 r. Himler nakazał całkowicie rozebrać ruiny getta i na jego miejsce założyć park” (1. 15).  W omówieniu tym zostaje pominięty fragment początkowy rozkazu - dotyczący ważnego miejsca w getcie.  Oto on: „Zarządzam, aby Dzielna – więzienie w dawnym Getto Warszawskie – przekształcona została w obóz koncentracyjny.” (2. 142)
W przedmowie Żbikowskiego „przytoczony” jest w formie cytatu właściwie jeden tylko rozkaz Himlera z 16 lutego 1943 r.: „Ze względów bezpieczeństwa zarządzam zburzenie getta warszawskiego po przeniesieniu stamtąd na inne miejsce  obozu koncentracyjnego (...) Zburzenie getta i przeniesiene obozu jest niezbędne”(1. 15).

Dla porównania tenże cytat za tłumaczem przysięgłym Sądu Wojewódzkiego w Warszawie mgr. D. Kazimierczakiem: „Ze względów bezpieczeństwa zarządzam aby Getto Warszawskie, po przeniesieniu tu Obozu Koncentracyjnego, zostało zburzone  (...) Zburzenie Getta i założenie Obozu Koncentracyjnego jest konieczne” (2. 139)
Aż trudno uwierzyć, że ten sam rozkaz Himlera zawierać może różne znaczeniowo treści. Tymczasem przekład z niemieckiego na polski Kazimierczaka potwierdza również przekład z niemieckiego na angielski,  jego przekład na polski – tłumacza przysięgłego A. M.  Kawalca - potwierdzony dodatkowo przez eksperta obu języków - niemieckiego i angielskiego - Evelin J. Gray (2. 135), a nawet wersja przytoczona w książce Kopki.

Można by pomyśleć, że badacz holokaustu pomylił się, lub ktoś mu podsunął gotową fałszywkę rozkazu Himlera – co nie może być usprawiedliwieniem dla profesora.  A przy tym dobór rozkazów wskazuje wyraźnie, że unikał on z premedytacją – jak diabeł święconej wody - wszelkich śladów prowadzących do obozu zagłady dla Polaków - KL Warschau i faktu rozwijania  przez Niemcy przestrzeni zagłady dla nich, po dokonanej zagładzie Żydów,  zgodnie z General Plan Ost,  który przewidywał wymordowanie wszystkich Żydów i 85 % Polaków.  W przypadku Warszawy określał to plan Pabsta przewidujący „zmiejszenie” liczby jej mieszkańców do kilkudziesięciu tysięcy - jako siły niewolniczej dla obsługi prowincjonalnego niemieckiego miasta jakim miała zostać Warszawa.

Pewną wskazówką co do intencji Żbikowskiego, może być fakt, że nie pada we wstępie nazwisko Marka Edelmana, lecz prof. Baumana – jako jedyne – a w dodatku merytorycznie nie związane z żydowskim powstaniem, lecz za to współodpowiedzialnego za wyniszczanie Polaków w tymże obozie jeszcze przez  lat dziesięć PRLu.
Pikanterii sprawie dodaje fakt, że dokonano fałszerstwa pod skrzydłem polskiego IPN przez pracownika Żydowskiego Instytutu Historycznego.

Jak się wejdzie między wrony...
Kopka w swoim artykule cieszy się, że raport Stroopa oprócz wydania książkowego jest w internecie.  Ma natomiast pretensję do Żbikowskiego, że przedmowę do niego pisał na kolanie, że nieuważnie zapoznał się z jego książką wydaną wcześniej i nie dał do niej odsyłaczy.  A więc można by po takim oświadczeniu spodziewać się, że na błędach starszego kolegi sam będzie piął się do góry...

Nic bardziej mylnego.  Topi się razem - dopasowując swoją teorię do sfałszowanego raportu: „dziwi fakt pozostawienia bez wyjaśnienia cytatu z listu Himlera do Krugera z 16 lutego 1943 r. o zburzeniu warszawskiego getta i przeniesieniu nieistniejącego (!) warszawskiego kacetu do Lublina:”.
Tutaj, trzeba się nieco zatrzymać aby przytoczyć wersję z książki Kopki:  „Zburzenie getta i umieszczenie [w getcie – B.K.] obozu koncentracyjnego są konieczne,” (4).   Jak widać wersja Kopki jest zbieżna z tłumaczami przysięgłymi i inna niż Żbikowkiego, a mimo to podtrzymuje on fałszerstwo dokonane przez Żbikowskiego na rozkazie niemieckiego oprawcy, mające za zadanie ukrycie wcześniejszego istnienia KL Warschau.  Lecz na tym nie koniec.  Kopka sam zmienia swoją wersję o KL Warschau, dopasowując ją do fałszywego rozkazu.  Zastanawia się więc, czy to możliwe, żeby podwładni szefa niemieckiej policji i SS oszukiwali swojego szefa w sprawie KL Warschau i dochodzi do wniosku, że tak, że to możliwe, że: „szef niemieckiej policji i SS nie wiedział dokładnie, co się dzieje w okupowanej stolicy Polski, że podwładni wprowadzali szefa celowo w błąd” (3).

Śmiać się czy płakać?  Przecież Warszawa była oczkiem w głowie samego Hitlera i wystarczy  coś niecoś wiedzieć o pruskiej dyscyplinie jako cywilizacyjnym dziedzictwie tego wojska, a już o niemieckiej abwehrze można nic nie wiedzieć by ustrzec się od takich bredni! 

Brednie to jednak specjalność dr. Kopki: „Decyzję o założeniu w Warszawie obozu koncentracyjnego Himler podjął  9 października 1942 r.”(3)  To wyjątkowo ciekawe bo nikt o tym oprócz Kopki nie wie, a on sam nie zdradza tajemnicy jak do tego doszedł.  W piśmie Himlera – datowanym na ten dzień - nie ma bowiem mowy o założeniu obozu, lecz o wydanym rozkazie zgrupowania pracowników zbrojeniowych w:  „najbliżej znajdujących się obozach  koncentracyjnych, tzn. w Warszawie, Lublinie” (2).  A więc obozów już istniejących.

Rozkaz przeniesienia ludzi do istniejącego obozu, przeinacza Kopka - na zasadzie absurdu - jako decyzję o założeniu w Warszawie obozu koncentracyjnego, tymczasem 9 pażdziernik 1942 r. to data, kiedy to po raz pierwszy jest mowa o istniejącym w Warszawie obozie koncentracyjnym w archiwalnych dokumentach niemieckich – przyjęta za Procesem Norymberskim, umownie jako data powstania obozu, który de facto już istniał.

Przyczynę  „nie powstania” wtedy KL Warschau Kopka określa jako: “silny opór lokalnych dowódców SS i policji GG przed ograniczaniem ich kompetencji przez centralę w Berlinie... (3)"
Trudno jest polemizować z przyczyną „nie powstania” obozu, który już istniał.

Dyspozycyjność w stosunku do niemiecko-żydowskich kół roszczeniowych  jako warsztat naukowy

Na próżno sędzia Maria Trzcińska – wieloletni pracownik Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce – dopominała się o odniesienie Kopki do 88 - pominiętych przez niego - dokumentów dotyczących KL Warschau, jakie zgromadziła w śledztwie.  Nie doczekała się. 

Tymczasem niewielkie opracowanie Żydowskiego Instytutu Historycznego powoduje, że Kopka dorabia wersję historyczną do sfałszowanego niemieckiego rozkazu.  A więc na kłamstwo u źródła nakłada inne kłamstwa i pozbawione logiki interpretacje – jak np. decyzję „założenia” obozu z 9 października 1942 r., której wtedy nie było.  No i uzyskuje pożądany rezultatat.

A oto cały naukowy kanon dr Kopki zawarty w jednym jego zdaniu:  „Wydaje się, że przedstawiona analiza jest jedną z możliwych różnych wersji interpretacyjnych” (3).   Tak panie Kopka, bo fixum dyrdum mieści się właśnie w świecie możliwych różnych wersji interpretacyjnych.  Tylko, że pan nie rozumie, że pan ośmiesza nie tylko siebie, ale również Żydowski Instytut Historyczny swoją dyspozycyjnością w stosunku do niego.

Owa dyspozycyjność, to cały pański warsztat - robienia z siebie przysłowiowego idioty - zarówno na potrzeby niemieckich kół roszczeniowych jak i żydowskich.  

„Patriotyczne” media

Artykuł Kopki wywołał oburzenie pośród blogerów „Rebelya.pl”, lecz wówczas z odsieczą Kopce przyszła  redakcja (5), oświadczając, że czytała książkę Kopki i się z nią zgadza.  Czy redakcja czytała również książkę sędzi Marii Trzcińskiej?  Nie wiadomo, ale wiadomo, że zgadzać się muszą z kwint esencją kopkowej książki, która nie tylko fałszuje historię obozu zagłady KL Warschau, ale zaprzecza w ogóle polskiej martyrologii w czasie II WŚ:  „nazistowski aparat terroru nie był w stanie realizować planu równoczesnej zagłady fizycznej dwóch narodów – Polaków i Żydów (...) odkładając tym samym na czas nieokreślony decyzję co do przyszłego losu Słowian, w tym Polaków.” (131) (sic!)

Inne „patriotyczne” miejsca gdzie ukazują się po śmierci Marii Trzcińskiej artykuły Kopki zakłamujące jej ustalenia to „Sieci” i „wPolityce.pl” - gdzie w nagłówku - robią z czytelników przygłupków: „Zawsze po stronie prawdy, zawsze po stronie Polski”.

Tymczasem w artykułach Kopka zaprzecza, że KL Warschau był obozem dla Polaków, chociaż prochy w nim znalezione za czasów Jakuba Bermana - a więc wtedy, kiedy pamięć o tym obozie była jeszcze żywa -  zostały pochowane na polskim katolickim cmentarzu, w odróżnieniu od żydowskich, które były wówczas chowane na żydowskim.   Zaprzecza, że był obozem zagłady, chociaż na mapie przy Warszawie - ręką Rudolfa Hessa - narysowany jest krzyż, a w legendzie wyjaśnienie, że oznacza on Vernichtungslager – natychmiastowej zagłady.  Zaprzecza innym lagrom niż Gęsiówka, chociaż na tejże mapie Hessa są trzy trójkąty przy Warszawie, a zeznania w Norymberdze księgowego obozu mówią o 35 tys. więźniów.   Tymczasem pojemność Gęsiówki wynosiła 15 tys..  Również przewodniczący komisji ekshumacyjnej B. Świderski w 1945 r.  – nie znając nazwy obozu i lagrów - dał świadectwo istnienia „innych” obozów na terenie Warszawy.  Zaprzecza komorom gazowym, chociaż do tej pory, można było oglądać hermetyczne urządzenia nawiewowo-wyciągowe z maszynownią, likwidującą przepustowość sąsiedniego tunelu, a sugestie, że stanowiły jego powojenną wentylację, są absurdem, bo było by to novum nie występujące nigdzie na świecie - porównywalne do przypadku gdy mając dwupokojowe mieszkanie i chcąc mieć wentylację – zamiast zaainstalowania wentylatora np. w oknie, zrezygnowalibyśmy z jednego pokoju urzadzajac w nim monstrualną i kosztowną maszynownię, Itd., Itd...  Ale to już materiał na osobny artykuł. 

Według profesora Kopki, liczba ofiar w KL Warschau, jest dzięsięciokrotnie mniejsza niż według sędzi Marii Trzcińskiej.  Problem leży w tym, że akurat jego liczba jest nie do podważenia z prostej przyczyny.  On nie przedkłada żadnej kalkulacji.  Podobnie sprawa wygląda z innymi zawziętymi krytykantami...
***   ***   ***
Pan dr Kopka stwierdza w swoim artykule, który jest niejako aneksem do jego książki, że: „zadaniem KL Warschau była ekonomiczna eksploatacja majątku pozostałego po deportowanych Żydach” (3).   No cóż, analogicznie niektórzy twierdzą, że KL Auschwitz był obozem pracy.  Problem tylko w tym, że jedni podlegają restrykcjom kłamstwa oświęcimskiego, a drudzy restrykcjom kłamstwa warszawskiego – pojęcia, którego jeszcze nikt nie wymyślił.
W całej tej smutnej rzeczywistości, najśmieszniejszym jest jednak to, że w obozie dla Polaków sędzi Marii Trzcińskiej zginęło tyle samo Żydów co i w Kopkowym, który jest żydowski.  A więc nie o Żydów tu chodzi, tylko o Polaków.

Wojciech Kozłowski

 Przypisy:
Podkreślenia w tekście pochodzą od WK.
1.       Jurgen Stroop - Żydowska dzielnica w Warszawie już nie istnieje http://pamiec.pl/ftp/ilustracje/Raport_STROOPA.pdf
2.        Maria Trzcińska – Obóz Zagłady w centrum Warszawy  (Polwen 2002)
3. B. Kopka: Likwidacja warszawskiego getta i powstanie KL Warschau  http://rebelya.pl/post/3927/kopka-likwidacja-warszawskiego-getta-i-powstani
4.  B. Kopka – Konzentrationslager Warschau – historia i następstwa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz